R.Zaleski R.Zaleski
2286
BLOG

Instrumentalne wykorzystywanie Wołynia

R.Zaleski R.Zaleski Polityka Obserwuj notkę 120

Fałszowanie historii polsko-ukraińskich stosunków przez Rosję ma setki lat tradycji. Już w dziele Gogola „Taras Bulba” Polacy byli przedstawiani jak potwory gnębiące Ukraińców i aż do kolejnej ekranizacji tego dzieła z 2008, aż do dziś, nic się nie zmieniło w tym temacie.

Można ją sobie obejrzeć na You Tube. Bulba zabija syna, który zakochał się w okrutnej Polce, a w końcowej scenie sam ginie spalony przez nas na stosie. Przeznaczeniem Ukrainy jest wspólnota z Rosją mówi film. Odpowiedzią na dzieła Sienkiewicza była „Rada Perejesławska”, w tej książce „trudno znaleźć Polaka, który nie byłby zbrodniarzem i kanalią”. I w czasach rosyjskich, i sowieckich podawano antypolską wersję wydarzeń w podręcznikach historii, sztuce, filmie, muzyce nawet, bo opera na motywach Bulby jest od 100 lat ciągle grana na wschodzie. W 1939 na sceny sowieckich teatrów weszła sztuka „Bohdan Chmielnicki”, jego ekranizacja zaczyna się od „okrutnych tortur Kozaków przez polskich oprawców”.”szlachtę pokazano jako bandę zbrodniarzy”. Ja sam z dzieciństwa pamiętam książkę „Łuny w Bieszczadach”. Temat Wołynia był zakazany w PRL, podobnie jak wszystkie inne dotyczące kresów. Polacy mieli zapomnieć o tych terenach, ich historii. Ale jeśli chodzi o „banderowców”, Bieszczady, to wręcz przeciwnie. To tu mamy lustrzane odbicie propagandy skierowanej na Ukraińców. Film „Ogniomistrz Kaleń” jest tu sztandarowym przykładem. Polacy mają w głowach taki obraz UPA, jak ten z tego filmu. Czy może on być prawdziwy?

Obraz Żołnierzy Wyklętych, tam pokazanych niedawno się zmienił, film w tym względzie będzie nas ogromnie raził, obraz UPA nie, jest dokładnie taki, jak pokazany w tym zakłamanym, propagandowym filmie. Choć przy pomocy Baumana, wielu, od Żakowskiego do Dutkiewicza idzie nadal śladem sowieckiej propagandy w sprawie Żołnierzy Wyklętych. Obraz UPA jest taki jak uformowało kilkadziesiąt lat sowieckiej i postsowieckiej propagandy. Jej niezmienność od pokoleń, jest jej siłą. Jednak warto ten film jeszcze raz obejrzeć, jest na YT. Jest tam scena rozmów i ustalania ram współpracy WiN i UPA. Faktycznie takie spotkania były już w 1944, jednak dzielono się nie terytorialnie a jurysdykcją nad poszczególnymi grupami narodowymi. Bardzo skuteczne są kłamstwa, tuż obok prawdy. Inaczej to jednak wyglądało, wg relacji świadków. No i polskie wojsko na ogół z leśnymi nie walczyło, było bardzo często neutralne, wojskowi nie byli traktowani jak ubowcy, a nawet ci nie byli torturowani. Np podczas wspólnego ataku WiN i UPA na Hrubieszów, w jednostkach wojskowych, które się nie ruszyły, był ponoć nawet Jaruzelski.

W tej chwili powstaje kolejny polski film historyczny, film o  Wołyniu. Nie wątpię, że będzie kontynuacją tego co opisałem, że nie będzie prawdziwy. Porozumienia UPA z WiN w nim nie będzie, inaczej nie dostałby pieniędzy, a dostał 15 mln. W Polsce rządzonej przez PO, nie powstał żaden uczciwy film historyczny. „Smoleńsk” nie dostał brakujących 3 mln, a 1 mln „Historię Roja” nie ma od lat. Jak dostaną, to zmienię zdanie. Jednak na razie decydenci są zależni od naszych wielkich sąsiadów, więc nadziei na to nie mam.

Osobiście wolałbym, żeby państwo wydało te 15 mln na mocno niedofinansowany IPN, a konkretnie na niedawno utworzoną z ukraińskim odpowiednikiem IPN komisję mającą badać Rzeź Wołyńską. Pierwszą taką mimo, że minęło 25 lat od kiedy „komunizm się skończył”. A złożę się, że IPN żadnych specjalnych pieniędzy na to nie dostał.

Wołyń, kojarzony z nim Bandera, to główne narzędzia propagandy, używane na masową skalę, przez rosyjskie służby, wobec Polaków teraz, by osłabić wsparcie dla ich walki z Rosją. Ich prawda kompletnie nie obchodzi, mnie tak. Jaka jest prawda historyczna, ja do końca nie wiem, choć wydawało mi się niedawno, że wszystko wiem.

Obecny szef ukraińskiego IPN Wiatrowicz poświęca Wołyniowi kilka rozdziałów, w książce „Ukraina – historia z pieczątką tajne, „Siekiernicy, albo o chłopskiej wojnie na Wołyniu” „11.07.43 tragedia i spekulacje””Trzecia strona polsko-ukraińskiego konfliktu”. Obala pewne mity, które historycy uważają za oczywistość. Np wydanie tajnego rozkazu zorganizowania masowej rzezi Polaków przez centralne kierownictwo UPA, jest w rozdziale pod tytułem „Rozkaz którego nie było”. Autor nie powołuje się na innych historyków, informuje jedynie, że taka informacja pojawia się często w ich pracach, tylko sięga do źródła – akt ukraińskiego KGB (dostępnych dopiero od 2010 roku). Pisze „żadnych dokumentów potwierdzających wydanie takiego rozkazu nie było”. Jest jedynie wypis z lat 60 tych, z przesłuchania przez NKWD, powołujący się na protokół z przesłuchania „Rudija” z 28 lutego 1945, którego to przesłuchania wg starszych dokumentów nie było. W tym wypisie jest informacja o tym, że rozkazie było poza Polakami też wymordowanie wszystkich sowieckich jeńców, osób o antyupowskich poglądach włączając w to kobiety, starców i dzieci”. Inne materiały, których nie ma w archiwum KGB, przytacza np. prof. Filar. Autor przytacza też inne, podobne przykłady. Wg niego, nawet w sierpniu 1943, nie było żadnego jednoznacznego stanowiska UPA wobec Polaków, jedni byli za walką, inni za porozumieniem. A lokalne działania Kłyma Sawura były krytykowane przez wielu członków kierownictwa OUN, np. Lebeda. Przytoczony wpis autor uważa za celową dezinformację KGB.

W polskiej ulotce z lipca 1944 zamieszczonej w książce, dotyczącej „odsieczy Lwowa”, nie ma słowa o OUN, UPA czy „banderowcach” pisze się o „ukraińskiej dziczy”, „buntownikach””40 tys. ofiar”. Rozkazie szefa 27 DP AK jest napisane „grupy ukraińskie”. W raportach dowódców sowieckich oddziałów partyzanckich czytamy „ poza banderowcami, melnykowcami, bulbowcami na zachodniej Ukrainie są jeszcze zieloni i siekiernicy”. Autor porównuje więc rzeź wołyńską do wojen chłopskich, do 1846 – „rabacji” w okolicach i serbsko-chorwackiej wojny w czasie II wojny. Metody zabójstw były podobne.

Co do ”Krwawej niedzieli” autor pisze, że UPA na tych terenach nie miało wtedy sił wystarczających na jednoczesne zaatakowanie 100 - 167 miejscowości naraz. Maksymalnie około 25ciu. Że liczby miejscowości podawane wtedy w raportach wywiadów były znacznie mniejsze.

Oddziały atakujące Polaków „bulbowców, banderowców, melnykowców” w raporcie dla szefa MSZ rządu londyńskiego z 20 VIII 1943 określone są jako „będące pod wpływem sowieckich agentów”.W dokumentach UPA z Wołynia, są w tym dniu opisane akcje przeciw polskim wsiom, „w których mieściły się sztaby partyzanckie”, polskim „donosicielom”, masowa liczba ofiar.

O książce Siemaszków Wiatrowicz pisze, że zapisy dokonane przez świadków wiele dziesiątek lat po wydarzeniach są bardzo niepewnym źródłem informacji dla historyka. Ponadto, wg kilku ukraińskich badaczy, którzy zbierali dane w tych samych ośrodkach na Wołyniu, liczba ofiar różni się kilkudziesięciokrotnie do 150 razy w 60% wypadków. W 20% jest zbliżona.

Autor nie zaprzecza rzezi Polaków na Wołyniu, jego interpretacja jest jednak inna, niż ta obowiązująca w Polsce. Przytoczyłem w tej notce niektóre dokumenty, i informacje, które dla mnie stanowiły największe zaskoczenie. Myślę, że wspólna polsko-ukraińska komisja historyków, pracująca nad tym tematem, pokaże prawdziwy obraz wydarzeń sprzed 70 lat. Do tego czasu jednak uważam, że należy wstrzymać się z ich jednoznaczną interpretacją, oceną, a szczególnie ze stosowaniem jako argumentu w ocenie bieżących wydarzeń politycznych.

Wiatrowicz pisze ”Ofiary polsko-ukraińskiego konfliktu zasługują na uszanowanie pamięci, i najlepszym przejawem szacunku historyków dla nich, będą skrupulatne badania co do jego przyczyn, przebiegu i skali”

 

Wołodimir Wiatrowicz „Ukraina – historia z pieczątką tajne”

Stanisław Koper „Ukraina przewodnik historyczny”

R.Zaleski
O mnie R.Zaleski

jakość polityki = jakość życia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka