R.Zaleski R.Zaleski
3875
BLOG

Teczka prof. Kieżuna

R.Zaleski R.Zaleski Polityka Obserwuj notkę 95

Obraz, który wyłonił się po przeczytaniu materiałów SB dotyczących prof. Kieżuna, dorzucił sporo pozytywnych informacji o nim, przemilczanych lub zafałszowanych w artykule Do Rzeczy. Do Rzeczy pluło już na wielu polskich bohaterów, popularyzowało zdrajców, puszczało dezinformacje. Nic nowego. Dla mnie to takie 1/3 Newsweeka dla prawicy + 2/3 Gazety Polskiej/ wSieci - żeby łatwiej przełknąć.Taka intoksyzacja. W ostatnim numerze jest kupa bla, bla, bla w tekstach Terlikowskiego, Gmyza i autorów artykułu. Brak za to odniesienia się do kontrargumentów zawartych choćby w tekście Romaszewskiej, a było ich tam sporo. Dla autorów nadal to co pisze SB o Kieżunie, jest jak Biblia. Poza tym, co można interpretować na jego korzyść.

„Aktywnie działał w satelickim Stronnictwie Demokratycznym (był członkiem władz SD)” Tyle piszą autorzy. „Brał udział w szkodliwej opozycyjnej działalności” w SD – tworzenie Kół Młodych. To co pisze SB. To jest bardziej dla Kieżuna pozytywne, tzn w jej rozumieniu negatywne, niż to co piszą panowie „prawicowcy”, którzy by go utopili w łyżce wody. (Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam.)

Kieżun wg SB, podjął próbę wpływu na SD, poprzez grupę „młodych”. Jego plan polegał na przejęciu kierownictwa w Stronnictwie Demokratycznym i stworzeniu zeń partii ogólnonarodowej, by przeciwstawić ją PZPR. „Przeprowadził rozmowy z młodymi”, sztab miał się znajdować w banku u Kieżuna ...” . W oświadczeniu dla SB, albo pisze on prawdę – że była to „personalna rozróbka” albo kryje całą sprawę i legenduje siebie. SB mogło zrobić z tego "grupę sabotażowo-dywersyjną pod kryptonimem Kapela Cygańska", by się wykazać , ale mogło być też tak, jak piszą. Tym się różnię od Cenckiewicza, i Woyciechowskiego, że dopuszczam oba warianty. Nie posiadam tego absolutnego przekonania o własnej nieomylności. Nie stosuję też metod, których opis znajduje się w linku, pod tekstem.

Jednak młodzi „wysunęli Kieżuna na zjazd”. W wyniku przeciwdziałań wszelkiego rodzaju, prowadzonych przez SB „przestali działać i istnieć jako grupa”. To działo się w latach 1965 - 69. W roku 1969 zakończono tę sprawę. Sun Zu pisze, chcesz zniszczyć wroga, najpierw zaatakuj jego sojuszników. Profesor do SD wszedł, wg donosu TW, bo środowisko tam było akowskie, a on „liczył na stanowisko wiceministra finansów”. SB pisze o Kieżunie „Uchodzi za najlepszego naukowca w kraju w tej dziedzinie” „wyjeżdża częściej do krajów socjalistycznych niż kapitalistycznych. No właśnie, dlaczego bardziej interesował go blok socjalistyczny? Bo chciał go wzmocnić, czy rozwalić? Co do Zachodu, to patrzył nań nie z cielęcym zachwytem PRLowca, tylko realistycznie. Z jego oceną USA się zgadzam, też nadal jest aktualna.

Informacje podawane o ludziach na Zachodzie, są w większości pozytywne. W kilku wypadkach negatywne. Sądzę, że były to osoby w rozumieniu Kieżuna szkodliwe dla Polski (np. Bauman, jego otoczenie). Nie dla PRL ale dla Polski, dla narodu. No i pytanie, czy on je przekazał, czy zostały podsłuchane, przeczytane w korespondencji. Nie ma dowodów, w postaci podpisów pseudonimem „Tamiza”.

Sprawa z Chrzanowskim potwierdza wersję Kieżuna. On Chrzanowskiego -„Prusa” poznał, gdy go „przepędził”, gdy ten przyniósł mu rozkaz wycofania się z bronionej pozycji, a on uważał, że jest do obronienia, bo Niemcy są słabi na tym odcinku. I on miałby na niego gorliwie donosić? No i gdzie jest ta książka, w której Kieżun krytykuje kler katolicki, za co miał się na niego Chrznowski obrazić. Czeka nagroda ufundowana przez profesora - 10 tys zł. Nikt jak dotąd nie chciał ich zarobić? To jest dowód. Konkretny i jak dotąd niepodważony, cyrku granego przez obu panów przed SB. Zresztą chyba ten sugerowany przez WK „pozytywny” ideologicznie wpływ wyjazdów za granicę, też miał zlikwidować Chrzanowskiemu problemy paszportowe.

Ta sielanka trwa do 1978, gdy Ppłk Sobieszczuk wykazuje proletariacką, a nawet czekistowską czujność, „ze względu a kontakty z osobami wrogimi oraz wykazywaną niejednokrotnie antysocjalistyczną postawę” prosi o objecie „kontrolą operacyjną” Kieżuna. Coś takiego jak autorzy artykułu, tylko w drugą stronę.

Inny dokument, z 1973 roku – rozmowa z przyjacielem z dawnych lat, niestety TW.
„Po doświadczeniach życiowych nauczyłem się ukrywać swoje myśli, muszę grać na scenie życia, muszę grać na uniwersytecie, grać w SD, tylko wobec najbliższych przyjaciół mogę być w miarę szczery” To „w miarę”, jest ciekawe. No i po co ta gra dla "marksisty"? Powiedział to profesor, przekazał TW.

Wg autorów przekazał 54 (?) własnoręcznie (?) napisane donosy „niektóre sygnowane pseudonimem”. Na str 334, 355, 7,8, 416 w cudzysłowie, jest podpis Tamiza, 5 razy na 9 lat, pierwszy raz pojawia się w 1978. Nie wyglądają one nawet na oko, na jego własnoręczne podpisy. Potwierdza to wersję Kieżuna, zaprzecza wersji autorów Do Rzeczy. Ci nadal, bez sprawdzenia przez grafologa utrzymują, że to jego podpisy. Wg SB otrzymał 4 „prezenty” typu koniak, kwiaty - w tym „noworoczny” przez 9 lat, z których cześć spędził za granicą.

„Ogromna ilość zaprzeczających sobie zbędnych, zaprzeczających sobie zarządzeń i bezproduktywnych, dezorganizujących pracę, tzw zapotrzebowań na informacje” - to przeszkadza najbardziej w ich pracy. „Donos” ze szkolenia (1500 osób) dyrektorów w Zakopanem. Bardzo aktualne do dzisiaj.
Str 464 – możliwość wytwarzania benzyny z węgla, na bazie zakładów chemicznych Oświęcim.. Efekt „przekazać do wydziału III notatkę .. na temat wypowiedzi naukowców dotyczącą karbonizacji węgla”. Dotąd z tym się nic nie dzieje.
Formułowanie zarzutu z tego, że Kieżun proponuje nie stosować represji wobec opozycji, i tym sposobem ją rozbić - jest i śmieszne, i żałosne. Jakie to straszne, prawda? Najlepsze jest to, że tę propozycję przedstawiono ówczesnym władzom, co sam potwierdza Cenckiewicz oskarżycielskim tonem, i nawet nie widzi, że wychodzi w tym momencie na idiotę. A niedługo potem była Solidarność.

Osobiście mam wrażenie, że prof. Kieżun rozmawiał z SB po to, by nie mieć problemów z wyjazdami zagranicznymi, móc tym sposobem prowadzić działalność w swoim rozumieniu dla Polski, czyli jako narodowiec, dla narodu polskiego. Wyciągnął doświadczenia ze swojej próby sabotażu systemowego, przez przejęcie SD – pewnie miało to być takie PSL, czy coś w stylu działań Dmowskiego, w zaborze rosyjskim. Jednak wygrało z nim SB. A może był zniechęconym próbą działania w wewnątrzsystemowej partii, i spróbował innego sposobu?

Zaczął ich dezinformować i cywilizować, modyfikować jednocześnie - „wpływać”. Udawał skutecznie „swojego” eksperta („Jest marksistą i zwolennikiem socjalizmu” pisze o Kieżunie TW Maska w 1973, „Z SB współpracuje bezinteresownie i wynagradzany nie jest” 1975 „jest zdecydowanym zwolennikiem socjalizmu” i „przeciwny wszelkim formom biurokratyzmu”). WK udzielając przyjacielskich rad starał się chronić osoby, środowiska, które uważał dla Polski za cenne, i podsuwać rozwiązania, które by Polskę wzmocniły gospodarczo, organizacyjnie, zbliżać ją maksymalnie do myśli organizacyjnej Zachodu (USA, Francji). Chronić naukę, która była i jest podstawą rozwoju kraju. To moim zdaniem wynika z lektury jego akt. Na dodatek, nie ma dowodów, że to nie są podsłuchy, czy dane z przeglądania korespondencji.

Kieżun nie stwierdził, jak Eugeniusz Kwiatkowski w 1957, gdy mu zaproponowano objęcie ministerstwa przemysłu chemicznego, że on jest w stanie zrobić z jajek jajecznicę, ale nie umie zrobić z jajecznicy jajek. Próbował zrobić jajka z jajecznicy. Nie poddał się. Walczył, jak zawsze, do końca. To była endecka metoda - ani walka zbrojna, ani lojalizm. Nie widzę by SB grało nim, ale widzę, że on skutecznie grał SB. Pierwsze wrażenie po przeczytaniu artykułu na dodatek było takie, że on sobie z nich jaja robił. Byli dla niego kanałem dotarcia do kierownictwa kraju, w sprawach usprawnienia systemu. Narzędziem wpływu na łagodzenie represji. Skutecznym.

Mówił tyle prawdy ile mógł. Kłamał tyle ile musiał. Jego kontakty z SB, były jak się wyraził „pod kontrolą”. Zaś PRL był jakąś formą polskiej autonomii, zwłaszcza za Gierka, który to okres rządów uważam w powojennej historii za najlepszy, poza okresem rządów Olszewskiego i Kaczyńskich. To nie były lata stalinizmu, gomułkowskie, 80 te – okres wojny polsko-jaruzelskiej, czy obecny, nie mniej niszczący Polskę okres rządów PO. Nawet zabójstw politycznych wtedy było o wiele mniej, niż teraz. W tym okresie, ta forma działania miała sens. Np. niezależny doradca Gierka, prof. Bożyk odegrał dużą rolę w polityce. Gdyby ten go posłuchał po 1974, odegrałby decydującą. Podobnie było z Kieżunem. Potem, w czasie wojny polsko-jaruzelskiej nie miało to sensu, więc zrezygnował, gdy np. endek M. Giertych wszedł do PRON. Kieżun też mógł przecież się w nim albo i wyżej znaleźć. Ale on pojechał naprawiać jakieś państewko w Afryce. Jego wybory były trafne, działania dla Polski korzystne. Nadal są, choć ma już 93 lata.

Rozumiem, że Kieżun, endek - gloryfikujący powstanie, antysowiecki i mający głęboką rezerwę wobec Zachodu, jest zmorą dla narzucanej nam niemiecko-rosyjskiej formy endecji, mającej doprowadzić te aktywne i potencjalnie niebezpieczne, w wypadku agresji, środowiska do absurdu i tym sposobem je zneutralizować. Jak mówi Kieżun, jesteśmy w 1937 roku. Ja uważam, że w 1938.

Autorzy chcą, by ich interpretacja „gorliwego agenta SB”, zrobiona w stylu „Iwanowej i Piertrowa”, przypisująca mu nieprawdziwe intencje działania, stała się obowiązującą.
Ja mogę uznać winę w tym wypadku, tylko wtedy gdy są niepodważalne dowody winy, i obalone dowody niewinności. I to dowody przynajmniej z 2 źródeł. Gdy ich nie ma, interpretuje się wątpliwości na korzyść oskarżonego, i orzeka o jego niewinności. Przynajmniej w cywilizowanym świecie. Na tym kończę tę mowę obrończą.

Jestem zwolennikiem pełnego otwarcia archiwów SB. Jesteśmy, jako naród, w stanie wyciągnąć z nich właściwe wnioski, dokonać oceny, pośredników do tego nie potrzebujemy. Bo nie mędrców szkiełko i oko, ale miej serce, i patrzaj w serce. A że Kieżun Polskę zawsze kochał i kocha, a to każdy patriota widzi.

 

http://www.fronda.pl/blogi/przemyslenia-niepokorne/montaz-volkoffa,18008.html

R.Zaleski
O mnie R.Zaleski

jakość polityki = jakość życia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka