R.Zaleski R.Zaleski
3526
BLOG

Kieżun i lustratorzy

R.Zaleski R.Zaleski Polityka Obserwuj notkę 84

 Po uroczystościach ćwierćwiecza Solidarności Walczącej, w mieszkaniu jednego z kolegów, czytaliśmy publikację „Solidarność Walcząca w dokumentach SB” i pokładaliśmy się ze śmiechu. Też z głupoty SBków nas ganiających, ale najśmieszniejsze były ich raporty. Ponieważ nic nie wiedzieli, więc wymyślali. Np przysięgę składaną na sztylet i coś tam jeszcze, czaszkę chyba. Cytowanie raportów SBka, do swojego kierownictwa, które tak jak on chciało mieć wyniki, o niczym nie świadczy. Podobnie jak jego twierdzenia o przekazaniu prezentów. „Wręczył Kieżunowi upominek imieninowy i kwiaty”. Kwiaty? Facet facetowi? Żona SBka pewnie dostała na konto firmy. A upominek trafił do barku. Wątek paróweczek z Misia polecam. Jest tam też scena, w której panowie w knajpie - kotłowni rozpisują benzynę, piszą sprawozdanie. To socjalizm był. Jeśli nie ma pisemnych potwierdzeń, z podpisem odbioru, a nie ma, to to pic na wodę.

Nie zobaczyłem podpisu Kieżuna pod żadnym ewidentnym donosem, w tym artykule, a ponoć jest 900 stron dokumentów, z czego parę opublikowano. Oczywiście podpisu z opinią grafologa, którą niewątpliwie autorzy artykułu posiadają. Bo przecież SBek nie mógł się podpisać za Kieżuna! A oni nie napisaliby, że to on podpisywał, bez sprawdzenia. Bo to by wyjątkowe świństwo było. Prawda? Informacje mogą pochodzić, jak twierdzi profesor z podsłuchów, kontroli korespondencji, tajnych rewizji i wyobraźni SBka. Autorom też jej nie brakuje.

„Nierzadko … słysząc ciekawą wypowiedź, sporządzał na bieżąco odręczne notatki, które przekazywał później funkcjonariuszom”. A może SBcy je w śmietniku wygrzebali? Bo „czasem one przypominają analizy naukowe”. A może to były notatki do prac naukowych? To zaś domniemywanie przypomina mi monolog Laskowika o historii Mieszka i Dobrawki opisywanej przez Gala Anonima”... a potem poszli do lasu”, który Smoleń kwituje, „A ten Anonim za nimi?” Byli, widzieli? Wątpię by profesor przekazywał na luźnych papierkach informacje SB kom. Ja jestem powojenna łajza, ale jakoś nie widzę czegoś takiego, u tamtego pokolenia.

Polityka paszportowa wobec tak ważnego „agenta”, jest niewytłumaczalna. Treść listu do Kiszczaka, w którym „agent” nie wspomina o swoich „zasługach”, też. Jego brak agenturalnego wykorzystywania w Afryce, gdzie był w gorącym punkcie - też. Afryka była podstawowym kierunkiem ataku Sowietów wtedy, a on bym maksymalnie, jak można, blisko tamtejszych rządów. Itd, itp. Długo by tak można.

Autorzy przeprowadzili wiele godzin rozmów z Kieżunem, ale pozostały z nich śladowe ilości w tekście. Dominuje to, co było w papierach SBka. Obiektywność godna pozazdroszczenia, zwłaszcza gdy naprzeciw jest 93 latek.
Panowie wchodzą w artykule, w rolę sędziów wszelkich instancji, i prokuratorów jednocześnie, Kieżun na przygotowanie obrony dostał dzień - jak on twierdzi, kilka dni - jak oni twierdzą. Przedtem jak on twierdzi, dostarczano mu jedynie część materiałów. Oni nie mają żadnych wątpliwości, choć nie przedstawili żadnych twardych dowodów, a jedynie poszlaki. Dlatego ja mam bardzo poważne zastrzeżenia do tego kafkowskiego procesu.
Wszystko w tym artykule mi nie pasuje. Np psychologicznie, ideowo postać profesora i to co jest w papierach SB. Jego reakcja. Człowiek, którego nie złamało NKWD, miałby ochoczo kolaborować z cieniasami z SB, za Gierka? Po co miałby to robić, gdzie korzyść? To był po wojnie najlepszy czas dla naukowców. To jakaś historia alternatywna, typu Zychowicza. I na jego poziomie.
Poprzednią okładkę Do Rzeczy zdobiła reklama artykułu będącego kompletną dezinformacją, co łatwo udowodnić. Tu jest trudniej. I na pewno nie da się tego zrobić przed wyborami. Strach pomyśleć co będzie na następnej. Całujący się księża?

R.Zaleski
O mnie R.Zaleski

jakość polityki = jakość życia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka