R.Zaleski R.Zaleski
317
BLOG

Korwinowcy i narodowcy

R.Zaleski R.Zaleski Polityka Obserwuj notkę 4

 Gdyby w Polsce sukcesy odnosili libertarianie czy nacjonaliści anty – KGBowscy, jak w Estonii, na Łotwie, czy w Gruzji, to ja bym się cieszył i to popierał. Choć widzę wiele błędów w tych kierunkach politycznych, to uważam, że jako przystawki, takie partie w koalicji by się przydały, jako motor reform. Niestety narodowcy podczas ukraińskiej rewolucji i wojny z Rosją zaczęli aktywnie działać wbrew polskiemu interesowi narodowemu. W wojnie informacyjnej stanęli po stronie KGBistów, rządzących Rosją. Podobnie libertarianie, zresztą na całym świecie. Więc ponieważ jestem Polakiem, to jakakolwiek współpraca z tą trwająca bez zmian instytucją, równała by się współpracy z Gestapo np. Więc wobec takich „narodowców” i „korwinowców” mam wątpliwości, czy są w ogóle Polakami.

Historycznie rzecz biorąc, poza narodotwórczym okresem po Powstaniu Styczniowym, wielkiej roli Dmowskiego w Konferencji Wersalskiej, stworzeniem Błękitnej Armii, na ruchu narodowym ciąży ogromny błąd Traktatu Ryskiego, determinujący upadek RP, konfliktująca z sąsiadami polityka asymilacyjna. Nie jest tak, że dokładna rekonstrukcja przedwojennej endecji, i dokładne cytowanie całego Dmowskiego ma sens - w kompletnie innych realiach, jeśli chodzi o granice, społeczeństwo jednolite narodowościowo teraz, sąsiadów, technologię. Równie dobrze można zrobić taką grupę rekonstrukcji historycznej i poprzebierać się za rycerzy. Albo uznać się za frakcję Białych z czasów Powstania Styczniowego, czego Dmowski nie zrobił np. Taka kopia przedwojennej endecji potrzebna jest tylko Rosji, Niemcom, do dzielenia polskiego społeczeństwa i kanalizacji aktywnej politycznie młodzieży, czyli blokowania zmian w Polsce. Uniemożliwienia jej roli liderów i wpędzenie na pozycje autsajderów, sekciarzy. Taki PAX 2.0.

Jeśli by działać metodą dawnych narodowców, to należałoby krytycznie ocenić przeszłość, określić błędy, wyciągnąć wnioski. Raczej synteza najlepszych elementów myśli Dmowskiego i Piłsudskiego, zweryfikowanych przez historię, niż przeciwstawianie ich sobie. Nie widzę takiego myślenia, w ogóle myślenia, jeśli się potrafi tylko bezmyślnie powtarzać to, co już kiedyś było, i w dużym stopniu się zdezaktualizowało. Nie ma „twórczej polskiej myśli politycznej” o której mówił następca Dmowskiego, Bielecki, jako kluczowym elemencie rozwoju.
Obecnie mamy sytuację podobną, jeśli chodzi o społeczeństwo, z tym z czasów zaborów. Z niepiśmiennego, „tutejszego”, pańszczyźnianego chłopstwa, zrobiono wtedy Polaków, przy znacznym udziale endecji. Teraz z lemingów też trzeba zrobić Polaków. I to powinno być główne zadanie. Tyle, że przerasta ono prawicowe lemingi, z definicji

Libertarianie u nas są totalni. A to lekarstwo trzeba stosować w ograniczonych dawkach, w zbyt dużej może stać się trucizną, pozbawiającą resztek własności, państwa. Nie jest też żadnym panaceum, tylko elementem kuracji. Sprawdza się na ogół w warunkach silnego państwa, stosującego też typowo socjalistyczne metody. Państwa aktywnie kreującego rzeczywistość gospodarczą, zdolnego przeciwstawić się korporacjom światowym, które już dziesiątki lat temu podzieliły między siebie globalny tort mitycznego „wolnego rynku”. Jednak na doświadczenie ostatnich dziesięcioleci nasi libertarianie mają oczy szeroko zamknięte. Albo w najlepszym wypadku cierpią na daltonizm. Widzą albo kapitalizm, albo socjalizm a nie rzeczywistą, kolorową mieszankę, której nie da rady opisać za pomocą tych przestarzałych pojęć. Jak narodowcy żyją w świecie teorii sprzed 100 lat a nie dzisiejszej praktyki. Pewnie dlatego, że jest ona dla nich zbyt skomplikowana. Nie pasuje do prostackiego schematu, jak komunistom do ich utopii. Więc tym gorzej dla faktów.

Dyskusje z członkami tych sekt wyglądają tak: podaje się argumenty, a nawet oczywiste, te nie do zbicia, nie działają, nie istnieją, pełna ślepota. Kontrowane są formułkami, hasłami, epitetami - bardzo dalekimi od realu, ale będącymi twardymi elementami rzeczywistości alternatywnej. Argumentacja jest typu kopiuj z guru, wklej, nie myśl. Ani młodzi narodowcy, ani korwinowcy, na ogół nie wiedzą nic, poza tym, co wiedzą ze swoich źródeł (dez)informacji i nie chcą wiedzieć. Są wobec nich bezkrytyczni a to strasznie niepolskie. Te źródła tworzą obok, ale i z ogromnym wsparciem TVN&Co, które trzymają w innej rzeczywistości alternatywnej połowę społeczeństwa, kolejne, mniejsze rzeczywistości alternatywne. Budowane są kolejne sztuczne światy i tak samo na bezczelnym kłamstwie, wymieszanym z prawdziwymi elementami. Odpowiedzi na wszystkie problemy są proste jak budowa cepa, i podane w atrakcyjnym opakowaniu. Jedna pigułka i wiesz wszystko w 5 minut, jak robotnicy z Petersburga, w roku 1917. Inne kłamstwo nie jest prawdą.

Z jednej strony cieszy to, że aktywni, młodzi nie są już podzieleni tak, jak jeszcze bardzo niedawno temu - na POwców i palikociarzy. Teraz większość to narodowcy, korwinowcy, pisowcy. Tu już jest więcej elementów realu.

Z drugiej strony martwi to, że nie są oni awangardą zmian, jak moje pokolenie było w końcówce lat 80tych. To przeciw młodym radykałom, wtedy zrobiono okrągły stół. Jak dekadę wcześniej stan wojenny. Teraz rządzący nie muszą się obawiać większości młodych, dających się bezproblemowo kanalizować, pakując w podróby opozycji, niestety.

Za czasów mojej młodości nie można było już spotkać nikogo, łącznie z PZPRowcami, kto by nie gardził tymi ze wschodu, konkretnie, to tymi na świeczniku. Teraz Putin ma u nas wyznawców. Powrót do ZMPowców lat stalinowskich się udał i to na prawicy czczącej Żołnierzy Wyklętych. Chichot historii. I śmieszno i straszno. Bo, gdy Rosja nas zaatakuje militarnie, ich trzeba będzie internować. A normalnie, jak zawsze w naszej historii, byliby w pierwszych rzędach ochotników na froncie. W wojnie informacyjnej toczonej jako element wojny Rosji z Ukrainą, tego strategicznego bufora oddzielającego nas od równie agresywnej jak przez wieki Rosji, strzelaliśmy do siebie. My prawdą, oni kłamstwem, dezinformacją, tworzoną przez kolejne pokolenia KGBistów. Gdyby ta wojna doszła teraz do nas, w jej militarnym komponencie, a niewiele brakowało, strzelalibyśmy do siebie prawdziwymi kulami z kałachów. Kiedyś i tak dojdzie. Zawsze jest przed wojną, nigdy po.

R.Zaleski
O mnie R.Zaleski

jakość polityki = jakość życia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka