R.Zaleski R.Zaleski
339
BLOG

Mentalność antyelit teraz i elit kiedyś

R.Zaleski R.Zaleski Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Dziś w sejmie mamy kolejne starcie antyelity, z elitą, czyli ludźmi stojącymi po stronie tradycyjnych, polskich wartości.  Te wartości, to kluczowa różnca i one powinny być podstawą decyzji wyborców, cała reszta jest wtórna. Wartości antyelity pokazały w pełnej krasie „taśmy prawdy”.

Polskość to dla nich nadal „nienormalność”. Wyjazd z Polski, to na co z bólem serca zdecydowały się miliony emigrantów, by utrzymać rodziny, siebie, to dla nich „odseparowujesz się od tego syfu k....a, jesteś duży misiem, odseparowujesz się od tego folkloru, k...a, tego syfu.” Oni się nigdy od tego „syfu” nie odseparują, bo oni nim są. Są jego skoncentrowaną formą, nośnikiem, rozsadnikiem. Tam skąd odejdą, on zniknie. Ne dziwię się, że nasza kultura jest dla nich obca, bo oni reprezentują tę, która przyjechała do nas na czołgach z czerwoną gwiazdą. Na „rosyjskie” naloty kulturowe (przekleństwa) prof Kieżun zwróci uwagę, i na niską jakość obecnych elit.

Jest obiektem wzmożonego zainteresowania nagranych. Kilka razy poruszany jest temat tego, jak się skutecznie wyłgać, oszukać ludzi, gdy się zostanie przyłapanym na korupcji (Hiszpania, Nowak). To słowo w ogóle nie pada, się rozumie samo przez się. Na te tematy to się konkretne rozmowy po cmentarzach prowadzi, a nie w knajpach. Skąd Nowak ma na zegarki nikogo nie obchodzi. Problemem jest, że się nie umiał z tego skutecznie wyłgać. Spanikował, podawał sprzeczne wersje. Nie przyszedł do Grasia i Ostachowicza, a powinien „zamknąć ryj”. To jak rozmowa jakichś recydywistów. Dla nich nie jest problemem to, że Polska gnije, tylko to, że ktoś odkrył pokrywę i buchnął smród z taśm. Nie jest problemem zdrada, tylko na tej zdradzie przyłapanie. Bo wtedy można „wypaść z łaski”

Boga to oni się ci socjopaci nie boją, tylko PiSu. Jak PO „przepierdoli wybory” to „przyjdą te oszołmy i zrobią tu, kurwa, kocioł taki”. Trochę też nieprzewidywalności opinii publicznej „to jest Polska, nigdy nie wiesz jak ludzie to ocenią”. Choć na tę mają kupę sposobów; koncert, sukces sportowy przed wyborami „Polacy to lubią”. „My lubim sielanki” mówił mickiewiczowski Literat z Salonu Warszawskiego. Inne partie – te takie strasznie „antysystemowe” jakoś w nie są widziane jako zagrożenie. Ono jest jedno. Szacują swoje szanse realnie. Wiedzą, że nie wygrają wyborów w 2015 „to jest nie do zrobienia”. Jedyną szansą jest koalicja „wszystkich przeciw PiS.” A to przed aferą było.

Mają mentalność psów, zero godności. Pan „opierdoli” tego czy tego. „Spotkać się w tydzień z prezesem Totala” to wielkie halo . Charakterystyka idealnego pracownika ”nie wojuję, nie chodzę, nie podkopuję, nie pierdolę”. Jak ktoś chce to pracuje, jak nie to nie. Dwulicowość - rzeczy których się nie akceptuje prywatnie służbowo jak najbardziej się wprowadza, jak np. gender. Konsekwencje ich działań, ich nie obchodzą, choć będą na od nich cierpiały ich rodziny. Sami nawet, ostatnio były POwski wiceministra zdrowia zaraził się sepsą itd w szpitalu. Qń udający państwowca i nacjonalistę okazuje się być chętnym do szantażowania „tłustych misi”, podobne podejście ma minister, który powinien się zajmować bezpieczeństwem wszystkich nas. Wobec zwykłych ludzi w każdym ich słowie przebija pogarda. Ich zawsze można oszukać, np. wydrukować im pieniądze bez pokrycia, a po wyborach to „benzyna może być k..a, po 7 złotych”.

Natomiast to co mówią o organizacji swojej pracy – ministrów, wiceministrów dowodzi niekompetencji, też swojego szefa „Donald nie jest geniuszem administrowania”. Podobnie jak sprawy merytoryczne. Niektóre uwagi są słuszne, ciągła karuzela prezesów w państwowych koncernach powoduje, że każdy tam robi co chce. Na ogół nic. To wymądrzanie się przez Sikorskiego i Rostowskiego nad angielską gospodarką, która jak się dawno temu wyraził pewien tamtejszy oficjel „stworzyła dla Polaków więcej miejsc pracy niż polski rząd w kraju”. I najsilniejszą w UE - niemiecką. To bufonada albo jakaś kompensacja kompleksów.

„Za 30 lat będzie kompletnie rozjebany system emerytalny”„emerytury umożliwiające wegetację”(znacznie wcześniej - RZ) Dlatego oni, kierujący państwem, nie zastanawiają się nie nad tym, co z tym zrobić, tylko jak w tym emerytalnym bagnie się urządzić, np. kupić nieruchomości. Oni nie są w stanie myśleć w kategoriach wspólnoty, interesu narodowego, pokoleń, „polskich wierszy nie rozumiem”. Problemów „typu PiSowskiego, suwerenność srelność”. Nie są na tym poziomie nawet. Gorzej, są jak rzęsa wodna zarastająca staw i niszcząca w nim całe życie. Polska to jest jedynie żerowisko stanowisk, poza tym „syf” wymieszany z „folklorem”. A nie „rzecz ważna, narodowa”.

Albo oni znikną ze sceny politycznej, albo prędzej czy później jest po nas. Bo jak w przyrodzie, słabe sztuki stają się ofiarami drapieżników lub zdychają, tak słabe państwa w polityce, czego mamy przykład za wschodnią granicą i w całej historii świata.

„To są kwiatuszki, potem będą jagódki” jak powiedział patrząc na przedrewolucyjne marsze w Rosji, w 1917roku, arystokrata Mieczysław Jałowiecki, mający tytuł książęcy, którego ród wywodził się od Rurykowiczów. Opisał w swoich wspomnieniach polskie ziemiaństwo, którego był częścią, arystokrację innych krajów, ówczesna elitę. Tę kulturę, różniącą się od tej powyżej, tak jak materia od antymaterii. Dla niego sprzedanie ziemi, której Polacy kupić nie mogli było zdradą, jej utrzymanie było „nakazem moralnym”.
Uczęszcza do najbardziej elitarnego liceum w Rosji. Pewnego razu jeden z uczniów powiedział podczas rozmowy, że Polacy to „buntowszcycy i kanalie”, i nie zasługują na lepsze traktowanie. Nauczyciel który zainteresował się zamieszaniem, tak zareagował „To liceum cesarskie” „to szkoła dla przyzwoitych młodych ludzi a nie chamów” „Nasz zakład ma na celu wychowanie na gentlemanów a nie donosicieli i prowokatorów” „Tylko człowiek podły pluje na powalonego przeciwnika” i ukarał go.
Ojciec Jałowieckiego piastujący wysokie stanowiska w Rosji uważał, że imperium carów upadnie, bo „awansowano ludzi, którzy nie przebierali w środkach w celu bogacenia się i nie mieli umiaru w swojej pysze”. I tak się stało.

Pruski baron widział przyczyny nadchodzących nieszczęść w „naszym egoizmie, naszym zakłamaniu, naszej inercji a wreszcie braku poczucia obowiązku”. Nuworysze”nie maja umiaru w niczym, przyjmują tylko zewnętrzne cechy naszej klasy, którzy wewnątrz pozostając nieetycznymi chamami, którzy myślą, że pieniądze są równoznaczne z nobilitacją”. Skończyło się to dla Niemców nazizmem, milionami ofiar. Ten baron określił zasadę „arystokratyzmu obowiązku”. Elita ma dług z procentami do spłacenia wobec społeczeństwa, za swe przywileje, pozycję w nim. Jego niespłacanie kończy się bankructwem.

„Wasza kultura jest szalenie atrakcyjna, boimy się polonizacji'” jednak pod koniec Polskę opanowała „gangrena” mówił w rozmowie z nim późniejszy prezydent Litwy. „Daleko idąca tolerancja” to była cecha szlachty. Idea jagiellońska. Dmowskiego znał, ale uważał, że jego idee nie pasowały do wielonarodowej Litwy.

Mniej pasuje endecka polskość do współczesnego świata, niż polskość w stylu jagiellońskim. Jednak uważam, że czerpać należy z dorobku każdego z wielkich, z wszystkiego co dawało nam sukces, łącznie z Solidarnością. Dokonywać syntezy, dokładać nowe, własne pomysły.

Dla Polski, polskości największym wrogiem jest jej współczesna antyelita, wybór upośledzonej kulturowo, jak ona sama, większości wyborców. Usunięcie tej antyelity, i ukształtowanie wyborców, jest warunkiem „excuse moi” trwania, rozwoju państwa i narodu. Nikt tego za nas nie zrobi.

 

PS.
Tu są cytaty z taśm, z Dziadów części III Mickiewicza, Mieczysława Jałowieckiego „Na skraju Imperiom”.

R.Zaleski
O mnie R.Zaleski

jakość polityki = jakość życia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo